SPC087P1 Zegarek męski Seiko Chronograph Seiko Chronograph

Uwielbiam piękne przedmioty, które są wynikiem pracy wielu talentów lub jednego mistrza. Do takich przedmiotów niewątpliwie zaliczają się zegarki, których mnogość przyprawia o zawrót głowy, ale nie wszystkie mają w sobie to coś, co powoduje, że chce się z tym przedmiotem obcować na co dzień. Pełen podziwu dla precyzji japońskiego rzemiosła sięgnąłem kiedyś po zegarek Seiko i zostałem wiernym użytkownikiem tych czasomierzy do dzisiaj, pomimo szwajcarskiej dominacji w tej branży przemysłu. Seiko zaspokoi gusta każdego użytkownika, bo w swojej ofercie mają cały wachlarz produktów dostosowanych do wielu upodobań. Tak więc, kiedy postanowiłem nabyć zegarek do codziennego użytku - mój wybór od razu skupił się na wyrobach tej japońskiej firmy. Selekcję rozpocząłem od postawienia parametrów, jakie powinien posiadać zegarek, a następnie przeszedłem do przeglądu designu poszczególnych modeli. Po wielu wahaniach mój wybór padł na model Seiko-SPC087P1 Chronograph i chociaż nie jestem zwolennikiem "złota" w zegarkach, to tym razem, stare złoto, a właściwie złota miedź pojawiająca się na cyferblacie i wskazówkach powoduje, że czasomierz ten nabiera charakteru męskiej biżuterii wzmocnionej falistą perłową fakturą tarczy zamkniętą w klasyczną obudowę ze stali szlachetnej, a całość dopełnia brązowy pasek skórzany. Nie przez przypadek napisałem, że kolor cyfr i wskazówek jest kolorem pojawiającym się, gdyż zauważyłem, że zmienia się on w zależności od oświetlenia, jakie pada na to urządzenie, przyjmując raz bardzo ciepłe złote, a innym razem chłodne fioletowoniebieskie barwy - radość odkrywania coraz to nowych odcieni tego niby złota zapewni mi pewnie jeszcze niejedną radosną chwilę obcowania z tym przedmiotem. Czytelny datownik, pięknie wyeksponowane logo w postaci wypukłego napisu (co uwielbiam) zamyka całość tego bardzo udanego modelu. Ponieważ jest to moje nowe "dziecko" z rodziny Seiko to zabieram go teraz częściej ze sobą niż pozostałe, ale tak się dzieje zawsze do momentu, kiedy znowu wymyślę potrzebę posiadania następnego zegarka - bo każdy szanujący się mężczyzna ma ich kilka, a nawet kilkanaście.